Podczas ostatniej sesji, Rada Gminy Lubin podjęła uchwałę o porozumieniu oświatowym pomiędzy Gminą Lubin a Miastem Lubin.
Czego dotyczy to porozumienie i o co w nim chodzi? Wyjaśniamy.
Generalnie polega ono na tym, aby uregulować sprawę wzajemnej współpracy pomiędzy dwoma sąsiednimi, jednostkami samorządu terytorialnego. Jego zasadniczym celem jest, by dzieci z gminy Lubin mogły bez przeszkód chodzić do szkół miejskich, a dzieci z miasta Lubina mogły z kolei chodzić do szkół gminnych. Niby prosta sprawa, ale jak się okazuje zawsze problem tkwi w szczegółach.
Dwa lata temu prezydent Raczyński, znienacka wypowiedział gminie Lubin takie porozumienie, jednostronnie zrywając obowiązującą wcześniej przez kilka lat umowę oświatową. Nasza gmina nie chciała, i słusznie, zgodzić się na zaporowe warunki finansowe, które postawiło wtedy miasto. Prezydent dokonał wówczas prawdziwego szantażu – jeżeli gmina nie zgodzi się na jego warunki, wyrzuci ze szkół miejskich nasze gminne dzieci i nie będzie przyjmował nowych. Konsekwencją tego czynu była konieczność utworzenia przez gminę, w ciągu zaledwie kilku miesięcy, własnego gimnazjum. Działa ono z powodzeniem od września 2013 r.
Parę dni temu, sytuacja z przed dwóch lat powtórzyła się. Tym razem, warunkami, które postawiło miasto była: cena, jaką gmina Lubin ma płacić za dzieci chodzące do szkół miejskich oraz obwody czyli wskazanie przez miasto do jakich szkół gimnazjalnych ma uczęszczać młodzież.
Problem polegał na tym, że np. dzieci z Raszówki, Miłosnej miały chodzić do gimnazjum nr 1, a dzieci z min. Księginic, Kłopotowa do gimnazjum nr.5 Gmina obligatoryjnie została podzielona na obwody i w zależności od miejsca zamieszkania uczniów, z góry nakazano im wybór określonego gimnazjum.
Tyle się do niedawna mówiło o równych zasadach dla wszystkich, aby to rodzic i jego dziecko mogli samodzielnie dokonywać wyboru szkoły, a doszło do tego, że arbitralnie decydować miał miejski urzędnik.
Radni postanowili sprzeciwić się szkodliwym zapisom w umowie i zaproponowali ich zmianę. Po usunięciu niekorzystnych zapisów, chcieli już udzielić zgody na zawarcie porozumienia. Niestety strona przeciwna (miasto) posunęła się po raz kolejny do szantażu w celu zmuszenia nas jako gminę do podpisania umowy na korzystnych ale tylko dla miasta warunkach. Naczelnik referatu oświaty Urzędu Miasta w Lubinie, pan A. Pudełko powiedział nawet w jednej z lokalnych gazet, że: ” miasto nie będzie frajerem, aby utrzymywać dzieci z gminy”. Na tym według miasta polegają partnerskie relacje i dobrosąsiedzka współpraca. Szok.
Niektórzy radni z naszej gminy, jak informował już wcześniej wiceprzewodniczący Rady Gminy podsumowując ostatnią sesję, poddali się niestety swoistej „psychozie strachu”. Padło wiele wiernopoddańczych wypowiedzi w stylu – „jesteśmy gminą obwarzankową – czyli dookoła miasta, miasto jest silniejsze od nas i jesteśmy od niego uzależnieni, więc musimy się mu podporządkować”.
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że część mieszkańców naszej gminy dała się wmanewrować w nieczystą grę, jaką prowadziło miasto – tak, aby wbrew rozsądkowi zmusić nas radnych do zawarcia szkodliwej dla gminy umowy.
Pytamy? Dlaczego nikt nie miał pretensji do prezydenta Raczyńskiego, który powiedział, że nie będzie przyjmował dzieci z gminy lub będzie wyrzucał już chodzące do szkół miejskich? Dlaczego, niektórzy mieszkańcy zamiast mieć żal do niego za jego haniebne postępowanie i bezpardonowy szantaż, swoją niechęć obrócili na własnych radnych? I to za to tylko, że chcieli wynegocjować lepsze warunki dla uczniów, rodziców i mieszkańców gminy Lubin?
W gminnej gazetce ukazał się, jak zwykle tendencyjny artykuł „Rodzice proszą opozycyjnych radnych o podpisanie porozumienia oświatowego” – czyli nic nowego, ot świadomy zabieg ukierunkowujący niechęć mieszkańców w stronę niepokornych radnych. Czemuż to jednak nie było innego pytania: „Panie Raczyński, dlaczego szantażuje pan rodziców i dlaczego chce pan wyrzucać nasze dzieci ze szkół ?” Zabrakło autorom odwagi ?
Władza uznaje, że w polityce wszystkie chwyty są dozwolone – szantaż też. Ale panie wójcie, przestrzegamy, porządni ludzie, z zasadami tak nie robią ! To są nieczyste i nieuczciwe zagrywki.
Od kilku miesięcy prosimy wójta Kielana, aby umożliwił niezależnym radnym przedstawienia własnego zdania na różne tematy. Bez skutku. Czas zatem zmienić tytuł gminnej gazety na „Wiadomości wójta Tadeusza Kielana” , bo stała się ona tubą jednego człowieka.
Czy mieszkańcy gminy Lubin będą mieli szansę uzyskać prawdziwe, nie tak drastycznie jednostronne wiadomości, przecież to my wszyscy za to płacimy, a nie tylko zwolennicy wójta. Za własne pieniądze jesteśmy więc oszukiwani i wprowadzani w błąd.
Drodzy mieszkańcy, to w Was cała nadzieja!