przedstawiamy wywiad, który ukazał się w jednej z lokalnych gazet
Rozmawiamy z grupą radnych klubu radnych „Razem dla Gminy Lubin” – część I
Prawie dwa lata rządów nowej Rady Gminy i nowego Wójta, czas zrobić pierwsze podsumowania, co się udało zrobić, czego nie udało a co jeszcze przed mieszkańcami?
Roman Komarnicki – Radni zostają wybrani przez mieszkańców i są ich przedstawicielami we władzach gminy. Rada składająca się z 15 osób jest organem tworzącym prawo, gdzie decyzje zapadają w głosowaniach, a o ich wyniku decyduje większa ilość głosów za. Jest to chyba jeden z najbardziej demokratycznych sposobów podejmowania decyzji. Natomiast wójt jest organem wykonawczym, który wykonuje to – co postanowi Rada.
Często wójt i gazeta gminna nazywa Was opozycją?
Barbara Skórzewska – Takie określenie jest specjalnie stosowane. To taki chwyt marketingowy. Politycy używają tego określenia, aby w razie jak coś im się nie udaje zrobić, to zawsze mają wymówkę i mają na kogo zwalić winę. Winna jest opozycja, bo tylko przeszkadza. A przecież wójt rządzi samodzielnie, ma wszystkie uprawnienia do rządzenia finansami gminy, a jego radni mają większość, więc przegłosowują wszystko jak leci. Od początku kadencji na 237 uchwał byliśmy przeciwni około 10 razy, np. w sprawie likwidacji gimnazjum, podwyżek cen za wodę i śmieci. Wójtowi marzy się, aby sesje rady trwały 15-30 minut tak jak w mieście Lubinie, gdzie na 23 radnych wszyscy bez wyjątku zawsze głosują za uchwałami prezydenta nawet bez słowa dyskusji. U Nas wystarczy, że wyrazisz swoje zdanie krytyczne, które jest inne od pomysłu Wójta i od razu masz doczepioną „łatkę opozycji”.
Paweł Łukasiewicz – Kilka tygodni temu np. wójt zdecydował aby przekazać 40.000 zł na organizację dwóch koncertów muzycznych w Lubinie. Jak można przekazać do innego samorządu tak dużą kwotę, jeśli Nasi mieszkańcy, gminne zespoły sportowe czy muzyczne jeżdżą za własne pieniądze na oficjalne uroczystości reprezentując gminę, bo mówi im się, że nie ma pieniędzy na transport. Tak, byłem przeciw takiemu sposobowi wydania pieniędzy. I za to zostałem nazwany opozycjonistą.
Jesteście różnymi ludźmi posiadającymi różne doświadczenia i reprezentujący różne miejscowości gminy. Decydujecie o wydatkach i o inwestycjach. Zapewne są jakieś kłótnie o podziale pieniędzy?
Barbara Skórzewska – Oczywiście, że tak, bo pieniędzy zawsze będzie mało, a potrzeb jest dużo. Spór o podział środków to naturalna rzecz. Ale spory, które są niejednokrotnie bardzo gorące podczas obrad sesji, będą zawsze lepsze niż samodzielne rządy jednej osoby, czyli wójta lub burmistrza, bo to prowadzi do nadużyć i dyktatury. Historia pokazała wiele razy, że władza jednoosobowa niszczy i deprawuje. Więc zgodnie z przysłowiem „co dwie głowy – to nie jedna” należy rozmawiać i toczyć spory na argumenty. Zasada jest prosta „równomierny podział środków na całą gminę”
Ma Pan największe doświadczenie ze wszystkich, od początku istnienia gminy Lubin jest Pan z nią związany jako radny to już 24 lata?
Roman Komarnicki- Jestem radnym już 5 kadencję. Dobrze pamiętam czasy początku lat 90, kiedy zaczynaliśmy startować praktycznie z niczym. Razem z pierwszym wójtem Szostakiem musieliśmy wykonywać drogi, gaz, budować kanalizację i wodociągi. W ciągu tych 24 lat pracy w samorządzie współpracowałem już z trzema wójtami. Wójt Szostak zaczynał wszystko od podstaw, wójt Rogowska stawiała na aktywizację mieszkańców, budowę świetlic, dokończenie budowy sieci wodno-kanalizacyjnych i dróg.
Czego potrzebuje gmina Lubin najbardziej i na jakie inwestycje kładziecie największy nacisk?
Krzysztof Łukowski-W czasie Naszej kadencji już dwukrotnie uchwalaliśmy budżet i określaliśmy, jakie inwestycje na terenie gminy będziemy wykonywać. Wszyscy cała 15 radnych jesteśmy zgodni, nigdy nie było żadnego głosu sprzeciwu. Największe środki finansowe przeznaczamy na budowę nowych dróg, chodników, oświetlenia i przeznaczamy pieniądze do Zakładu Komunalnego na infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. W gminie przybywa nowych mieszkańców i w ślad za budową nowych domów, musi iść rozbudowa dróg dojazdowych i przyłączy wod.-kan. Wszyscy to rozumiemy i tam idą największe pieniądze.
Roman Komarnicki – Takie kierunki wyznaczyliśmy wójtowi do realizacji jako najpilniejsze zadania do wykonania. Wójt jest z wykształcenia inżynierem budowy dróg, więc popiera Nasze działania i świetnie się w tym temacie zgadzamy.
Obecny wójt mówi o wieloletnich zaniedbaniach w tym kierunku.
Paweł Łukasiewicz – Podsumuję to jednym słowem – polityka. To stwierdzenie jest krzywdzące dla poprzednich wójtów, radnych, sołtysów oraz mieszkańców, bo to oni wszyscy wspólnie w poprzednich latach ustalali kierunki rozwoju i dobór inwestycji. A to co mamy teraz – skąd się wzięło! Proszę zapytać teraz mieszkańców Krzeczyna, Karczowisk albo Dąbrowy. Potrzebują świetlicy. Mieszkańcy Szklar, Gorzycy i Miroszowic zdecydowali o potrzebie boiska sportowego. Te decyzje zaakceptował obecny wójt, więc robi to samo co jego poprzednicy.
Robert Piekut – Przedstawianie przez wójta T. Kielana w prawie każdej wypowiedzi, czarnej wizji, że przed Nim nic nie było robione w zakresie inwestycji jest zwykłym propagandowym kłamstwem. Za poprzednich wójtów Nasza gmina była w czołówce rankingu w Polsce, jeśli chodzi o przeprowadzane inwestycje, teraz możemy sobie pomarzyć o takiej pozycji. Został kompletnie zapomniany temat gazyfikacji wsi, dlaczego taka gm. Ścinawa intensywnie rozwiązuje ten problem a u Nas pod wodzą Tadeusza Kielana tematu nie ma. Śmiem twierdzić, że gdyby zapytać wójta to nie potrafiłby nawet wymienić miejscowości, w których nie ma gazu.
Paweł Łukasiewicz – To co się dzieje w Gminie Lubin, jakie inwestycje są wykonywane to zasługa bardzo wielu osób. To praca zespołowa wszystkich 15 radnych, wójta, sołtysów, pracowników Urzędu Gminy i najważniejsze – Naszych mieszkańców.