W poprzednich artykułach obiecaliśmy Naszym czytelnikom kontynuować temat okazywania wdzięczności przez władzę.
Wyborów już nie wygrywa się tylko samym programem wyborczym i chęcią pracy na rzecz mieszkańców. Niektórzy znawcy tematu twierdzą, że to jest w chwili obecnej najmniej ważne, teraz liczy się wygląd kandydata, to ile i jak dużo obieca, ile kandydat ma pieniędzy na kampanię wyborczą i kto go popiera. Mechanizmy są różne.
* Ale najłatwiej jest oczernić swego konkurenta, że jest awanturnikiem lub „krzykaczem” Do tego właśnie potrzebni są ludzie, którzy na zebraniach wiejskich lub wyborczych atakują przeciwnika. Przecież drugi kandydat tego robić nie może, bo było by to źle odebrane przez wyborców. Więc robi się to samo tylko innymi rękoma. Rzucone hasło w tłumie, nie sprawdzone, ale chwytliwe oskarżenie, zaczyna żyć własnym życiem a sam zainteresowany zanim się wytłumaczy już jest „ukrzyżowany” a jeśli będzie się tłumaczył nadal, że to nie prawda – ludzie powiedzą „TŁUMACZY SIĘ TYLKO WINNY” I tacy ludzie właśnie, w nagrodę po wyborach zostają obdarowani pracą dla siebie lub członków swoich rodzin. Wystarczy rozejrzeć się dookoła czy nie ma takich ludzi wśród Nas.
* Pieniądze? No cóż zgodnie ze starym powiedzeniem „DAJCIE MI PIENIĄDZE A Z POTWORA ZROBIĘ BOHATERA” mówi samo za siebie. Kolorowe gazety i ulotki, balony i długopisy z nazwiskiem kandydata, plakaty na każdym kroku, powodują, że w pamięci wyborcy zostaje jedyne słuszne nazwisko. Oczywiście to wszystko kosztuje i to nie małe pieniądze, bo przecież nie ma nic za darmo. Więc potrzebni są sponsorzy, którzy za wyłożenie własnych środków finansowych po wyborach będą chcieli ich zwrotu w różnej formie.
Praca dla kogoś ze swojej rodziny jest oczywiście najbardziej jaskrawym przykładem. Ale już totalnym przykładem nieuczciwości jest wykorzystywanie stanowiska społecznego do własnych prywatnych korzyści. Praca radnego jest pracą społeczną na rzecz mieszkańców. Nie bójmy się użyć stwierdzenia, że zatrudnianie członków swojej rodziny jest przykładem patologii. Świadczy to tylko i wyłącznie o jednym, że osoba tak postępująca nie wykonuje swojej pracy społecznie na rzecz obywateli tylko dla własnych materialnych korzyści. Pozostaje jeszcze jedna kwestia – odpowiedzialności. Kto jest bardziej winny: wójt, który przekupuje stanowiskiem radnego, czy sam radny, który przekupić się daje lub od razu z takim zamierzeniem idzie do polityki. Organ wykonawczy (wójt) szuka sposobu zdobycia większości w głosowaniach w Radzie Gminy, więc próbuje osiągnąć swój cel różnymi sposobami. Szkoda tylko, że wykorzystuje się środek najłatwiejszy – czyli przekupstwo. Jeśli tak bardzo potrzebuje większości to są inne możliwości. Rozmowa, wzajemna współpraca, walka na argumenty. Ale to niestety dłuższa droga i trudniejsza, ponieważ przekonywanie do swoich racji musi odbywać się za każdym razem przy podejmowaniu kolejnych decyzji.
Więc łatwiej dać komuś pracę a wtedy już nie należy się bać, że radny zagłosuje inaczej niż wójt tego chce, bo w przeciwnym razie już tej pracy dla rodziny może nie być. W taki sposób podejmowane decyzje i głosowania nad tworzeniem prawa nie mają nic wspólnego z uczciwością i demokracją. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości czy w takich sytuacjach dobro mieszkańców jest najważniejsze to powinien jak najszybciej przestać w to wierzyć. Szkoda, że tak się dzieje i nie ma w tej materii żadnych zakazów prawnych. Ale pozostaje tylko wierzyć, że pamięć ludzka nie jest zawodna i po zakończonej kadencji takich osób, – wyborcy będą im to pamiętali.